Strony

piątek, 21 marca 2014

Rozświetlający korektor HD firmy HEAN- recenzja





 Nie robiłam jak do tej pory recenzji korektora, z którego byłabym aż tak zadowolona jak z tego!

Mowa tutaj o produkcie polskiej firmy Hean - High Definition eye & skin lightening concealer.


A jest naprawdę o czym pisać i co polecać! :)


Od producenta:

 Maskuje oznaki zmęczenia, cienie pod oczami, drobne zmarszczki, przebarwienia oraz inne niedoskonałości skóry.
Umożliwia modelowanie i rozświetlanie wybranych partii twarzy. Wzbogacony w proteiny pszeniczne i składnik aktywny Tens’Up nawilża, delikatnie napina i wygładza naskórek.

Rezultat: rozświetlona, pełna blasku twarz, bez oznak zmęczenia.

Odpowiedni dla wszystkich typów cery. Bezzapachowy.
Aplikacja: lekka w aplikacji formuła o przedłużonej trwałości - świetnie łączy się z kremem, bazą, podkładem lub pudrem.
Wygodny aplikator ułatwia precyzyjne nakładanie produktu.



Z czystym sumieniem w pełni zgadzam się z opinią producenta!  Wszystkie właściwości produktu uznaję za prawdziwe.

A teraz troszkę szczegółów :)


Solidnie wykonane - 9ml - plastikowe opakowanie. 
   Wyposażony w aplikator z mięciutką gąbeczką, którą bardzo łatwo aplikuje się produkt. Nie nabiera go za dużo, dlatego też nie ma konieczności jej ciągłego wycierania o otwór opakowania.

Korektor występuje w dwóch wariantach kolorystycznych:
101 porcelain - dla osób z bladą cerą
102 natural - dla z śniadą/opaloną cerą

Poniżej prezentuję Wam działanie produktu na moje zasinienia pod oczami (produktu używam tylko w tych miejscach).

  
Dodam również, że do mojej cery pasuje ciemniejszy kolor korektora 102 natural. Z kolorytem mojej cery komponuje się idealnie, o czym możecie przekonać się na zdjęciach.



Jest to produkt rozświetlający, przystosowany do stosowania w okolicach oczu i na wszelkie niedoskonałości.
 
   Kosmetyk bardzo dobrze scala się z cerą. Ważną zasadą jest, aby nie nałożyć go zbyt dużo (idealną metodą na właściwą aplikację jest nałożenie produktu bezpośrednio aplikatorem, następnie delikatnie wklepanie palcem, a całość najlepiej utrwalić cienką warstwą pudru).
Produkt jest bardzo lekki a zarazem intensywnie kryjący, nie podkreśla zmarszczek, nie roluje, a co najważniejsze utrzymuje się na swoim miejscu przez cały dzień.

 Jeśli chodzi o niedoskonałości cery takie jak zaczerwienienia i krostki, mimo że nie próbowałam - myślę, że sobie świetnie poradzi.

Ale uwaga! Ma jeden minus - do wyboru mamy tylko dwa odcienie produktu...  (mam nadzieję, że firma Hean niebawem to zmieni)





Produkt kosztuje aż... 13,99 zł :D . Taniej tak dobrego kosmetyku nie znajdziecie. Dostępny tutaj

Naprawdę korektor godny uwagi!  
Z czystym sumieniem Wam go polecam, na pewno się nie zawiedziecie!



Justyna.




 

piątek, 14 marca 2014

Dostawa ze sklepu SHEINSIDE



Dziś dość nietypowy post, a mianowicie przyszło do mnie zamówienie ze sklepu Sheinside.
Tym samym chciałabym zrobić zapowiedź stylizacji, które ukażą się niebawem z użyciem tych oto ciuszków:


Bluzka w stylu Vintage dostępna tutaj


Bezrękawnik dostępny tutaj
Obawiam się, że w najbliższym czasie go nie zobaczycie (nie nada się na obecną pogodę jaka panuje za oknem).


Bluzka w kolorze pudrowego różu z ozdobnym kołnierzykiem, dostępna tutaj 

Kurtka z kwiecistym (wiosennym) wzorem dostępna tutaj


Niebawem zobaczycie jakie zestawienia stworzę z powyższych ciuszków.



Kolagen Naturalny - Tonik & Peeling //moja opinia//




Dziś chciałam zrecenzować pierwsze dwa produkty, jakie otrzymałam jakiś czas temu ze sklepu Tajniki Urody o czym możecie poczytać tutaj

 Firma Tajniki Urody dystrybuująca Kolagen Naturalny  jest na naszym rynku od dawna, jednakże ja całkiem niedawno postanowiłam zgłębić wiedzę na temat ich produktów, które jak nazwa wskazuje są na bazie naturalnego kolagenu - co mnie bardzo cieszy.

Na początku odpowiedzmy sobie na pytanie, co to właściwie jest ten kolagen? Wikipedia odpowiada: 

Kolagen – główne białko tkanki łącznej. Ma ono bardzo wysoką odporność na rozciąganie i stanowi główny składnik ścięgien. Jest odpowiedzialny za elastyczność skóry. Ubytek kolagenu ze skóry powoduje powstawanie zmarszczek, w trakcie jej starzenia.

Pod lupę na pierwszy ogień pójdzie:

Peeling

 Peelingi kojarzyły mi się zawsze z kremem wymieszanym z różnego rodzaju drobinkami. Po zmyciu cera bywała czysta, że aż skrzypiała. 
Tym razem efekt jest nieco inny, ale o tym w dalszej części. 


 Substancje aktywne: 
 Piasek koralowo-magmowy z Tahiti – odblokowuje pory i złuszcza powierzchniowy naskórek.
 Aloes – posiada działanie łagodzące oraz nawilżające.
Noni – odpowiedzialny za witalizację i odżywianie.
 Pantenol – posiada właściwości regenerujące i nawilżające.
 Olej z ogórecznika lekarskiego – nawilża skórę i zabezpiecza przed wieloma czynnikami.


Peeling kolagenowy producent umieścił w estetycznej, plastikowej zakręcanej butelce. Szkoda, że opakowanie nie jest transparentne - lubię kontrolować ilość zużytego kosmetyku. Zauważyłam również, że gdy otwieram produkt bez mojej ingerencji, nagle sam produkt wydobywa się z opakowania niczym lawa. Może mam wadliwe opakowanie, może zbyt duża ilość produktu została umieszczona w opakowaniu... Tego nie wiem, ale podczas pierwszych zastosowań bardzo mi ten defekt przeszkadzał.
Ale przejdźmy do pozytywnej części mojej opinii :) 
Przede wszystkim ten peeling ma wszechstronne zastosowanie. Możemy potraktować go jako maskę - nałożyć i po 15 minutach zmyć ciepłą wodą. Kilka razy próbowałam tą opcje i powiem szczerze byłam bardzo mile zaskoczona. Wszystkie moje suche skórki, wystające zaskórniki po prostu się rozpuściły (!!!), a moje pory zostały zmniejszone
Konsystencja przypomina nieco zwykły krem z piaskiem - drobinki są niewielkie, ale niezwykle skuteczne. Zdecydowanie przypomina zabieg domowej mikrodermabrazji. Czym różni się od tradycyjnego peelingu? Przede wszystkim tym, że po nałożeniu czuć jakby na skórze miało się olejek. Jest tak mocno zwilżony, że nawet po jego zmyciu nie muszę nakładać kremu. Nie zapycha porów, ani nie powoduje wysypu nowych nieprzyjaciół. A wręcz przeciwnie, składniki aktywne spłycają blizny potrądzikowe i powoli niwelują przebarwienia

Produkt znajdziecie tutaj 


Czas na:

Tonik

Substancje aktywne:
Kolagen – pobudza procesy odnowy, głęboko regeneruje.
Aloes (Aloe Barbadensis) – nawilża i łagodzi.
Noni (Morinda citrifolia) – odżywia, witalizuje.
Pantenol (D-Panthenol) – nawilża i regeneruje.
Tonik kolagenowy - opakowanie niemalże identyczne w porównaniu do peelingu, również nie widzimy ile produktu nam pozostało. No może się za bardzo czepiam tego opakowania, ale naprawdę przydałoby się transparentne.

Przejdźmy teraz do plusów. Tonik jest produktem bezbarwnym o konsystencji  typowej dla tych kosmetyków - wodnistej. Używanie tego produktu to wręcz przyjemność. Polecany jest w trakcie lub po zabiegach pielęgnacyjnych, lub podczas kuracji kolagenowej. Bardzo dobrze oczyszcza skórę twarzy. Tonik kolagenowy nie powoduje podrażnień. A co dla mnie jest najważniejsze - to że pozostawia na twarzy uczucie czystości i świeżości. Wyrównuje również właściwy poziom pH, co chroni naszą skórę przed namnażaniem się drobnoustrojów.
Stosuję przed nałożeniem kremu na dzień.
 

Produkt znajdziecie tutaj 



To tyle na dziś. W następnej kolejności przybliżę Wam nieco właściwości  żelu do mycia, tak więc stay tuned :)



Uniwersalny makijaż


Przeglądając ostatnio swoje makijaże stwierdziłam, że wśród wszystkich moich prac, nie ma makijażu uniwersalnego, który świetnie pasował będzie na wyjście np: do pracy lub szkoły.
Propozycja makijażu idealnie sprawdzi się dla osób, które mają opadająca powiekę oraz duże okrągłe oczy.


Do wykonania makijażu użyłam czterech cieni:
853 - beżowy cień z drobinkami złota
851 - średni odcień perłowego brązu
809 - odcień gorzkiej czekolady z drobinkami
842 - klasyczny matowy brąz
cienie dostępne tutaj


Makijaż sam w sobie jest banalny w wykonaniu, ważne abyśmy mieli kilka odcieni brązu by udało nam się starannie zatrzeć granice przejść kolorystycznych.




Usta:
1) (zdjęcie u góry) Hean błyszczyk Pearl & Minerals 164
2) (zdjęcie poniżej) Golden Rose nr 20



Ślicznie dziękuję za uwagę i do następnego.

Justyna



czwartek, 13 marca 2014

GlossyBox -marzec



 Moje pierwsze pudełko GlossyBox  :)

Tematem przewodnim marcowego pudełeczka jest "Wiosenna Przemiana".

Na początku muszę przyznać, że pudełko wizualnie bardzo przypadło mi do gustu. Jego zawartość jak i całokształt opakowania wywarły we mnie ogromne wrażenie - chylę czoła osobom, które je przygotowują :)

Zapraszam na przegląd zawartości mojego pudełeczka.

Siquens - intensywna kuracja witalizująca - skoncentrowany zastrzyk energii dla skóry pozbawionej blasku, o szarym kolorycie. Intensywnie nawilża, odżywia oraz chroni przed niekorzystnym działaniem czynników zewnętrznych. Rewitalizuje i usuwa oznaki zmęczenia. Cena  produktu 59 zł/ 30 ml - otrzymałam pełnowartościowy produkt.

 
Clarena - kawiorowy peeling do twarzy o nowej formule i podwójnym działaniu, przeznaczony dla każdego rodzaju cery. Działa na skórę oczyszczająco, odżywia, nawilża, neutralizuje wolne rodniki i powstrzymuje procesy starzenia.
Cena produktu 44 zł / 100 ml, 
ja otrzymałam 30ml.
 
 Yves Roche - żel pod prysznic kwiaty wiśni. Dzięki lekkiej konsystencji żel łagodnie myje skórę i pozostawia ją delikatnie pachnącą.
Cena produktu 22zł / 200ml, ja otrzymałam 50ml.
 

Colgate - Max White One Optic - dzięki optycznym rozjaśniaczom oraz aktywnym składnikom, czyści zęby usuwając przebarwienia oraz pozostawia je zauważalnie bielsze.
Cena produktu 11,99 zł / 50 ml, otrzymałam pełen produkt.
Nie spodziewałam się takiego produktu w pudełeczku.
No ale ok, to prezent od GlossyBox-a.


Lieracolejek do ciała, twarzy i włosów. Zawiera unikalną kompozycję olejków roślinnych m.in arganowy i ze słodkich migdałów oraz wyciągi z białych kwiatów.
Cena produktu 121 zł / 100ml, ja otrzymałam 15ml.


Mitchell And Peach - body cream - pozostawia skórę miękką, odżywioną i otuloną delikatnym zapachem. Wzbogacony jest w poddawane destylacji parowej olejki kwiatowe.
Cena produktu 180 zł/ 180ml,
otrzymałam 40ml produktu.

Calvin Klein - woda perfumowana. 
Cena produktu 205zł / 30ml,
otrzymałam próbkę zapachową.




Tak prezentuje się marcowy GlossyBox. 
Powiem szczerze, że z większości produktów jestem zadowolona, znalazłam w nim kilka nowych kosmetyków i z chętnie się z nimi bliżej zapoznam :)


A Wy otrzymałyście już swoje pudełeczka?







poniedziałek, 10 marca 2014

Makijaż w brązach



Jeszcze nigdy nie robiłam makijażu inspirowanego biżuterią, aż w końcu przyszedł dzień aby to zmienić :)
Biżuterię jaką mam na powyższym zdjęciu to popularny SUTASZ - jest to rodzaj haftu ręcznego (!!!), do którego wykorzystuje się paski z wiskozy zwane sutaszami.
Fantazyjne esy floresy ozdobione kolorowymi kamieniami zachwycają swoim misternym wykonaniem, wyglądają zjawiskowo i zawsze przykuwają wzrok.
Więcej wzorów tej pięknej biżuterii znajdziecie w sklepie barroco.net.pl 



Kosmetyki, które posłużyły mi do wykonania tego makijażu to:


Twarz:
Podkład: Bourjois Healthy Mix light beige
Bronzer: Miyo sun kissed
Korektor: Hean HD natural 
Oczy:
 Baza pod cienie: Lime Crime klik
Tusz do rzęs: Benefit They're Real
Czarna kredka: Miyo
Złoty eyeliner: Elf
Kobo pigment 503 
Rzęsy: KKcenterhk.com s220 
Cienie: MUG latte, hipister, mocha, gold digger, glamaorus
Usta:
Sleek Lip 4 havana








Dziękuję za uwagę :)
Justyna



czwartek, 6 marca 2014

Kurację Kolagenową czas zacząć





Kosmetyki Kolagenu Naturalnego przywędrowały do mnie ze sklepu Tajniki Urody. Nie ukrywam, że na ich rzecz postanowiłam odstawić wszystkie inne produkty do pielęgnacji (nawet te o których informowałam Was kilka postów wcześniej).


Ogromnie cieszy mnie fakt, iż w produktach zawarty jest 100% naturalny kolagen.

Strasznie jestem ciekawa działania tych produktów, śledźcie mnie zatem na bieżąco, a na pewno podzielę się z Wami moimi wrażeniami.

 

W skład mojego zbioru wchodzą:


 żel Kolagenowy do mycia klik


 krem nawilżający na dzień klik


 tonik do twarzy klik


peeling klik


Kolagen Naturalny Platinum klik
(serce całej kuracji)


Czy ktoś z Was miał styczność z tymi produktami?

Przepis na peeling kawowy





Wiosna już tuż, tuż… dlatego pomalutku trzeba budzić się z zimowego snu i zacząć przygotowywać się do jej nadejścia. Dlatego dzisiaj przychodzę do Was z przepisem na bardzo popularny i moim zdaniem najlepszy domowy peeling jaki kiedykolwiek miałam okazję wypróbować.

Oczywiście będzie to peeling kawowy – zapewne wszystkim znany, a jeżeli ktoś go jeszcze nie próbował – koniecznie musi to zrobić, ponieważ jest on niesamowicie skuteczny.

Przepisów na jego wykonanie jest wiele, ale mi najbardziej odpowiada taki:

 

  - kawa mielona (świeża)  3-4 łyżki

 

- oliwka 1 łyżka

 

- cynamon - 1 łyżka


Opcjonalnie:
- Sól lub cukier - 1 łyżka

Wszystkie składniki umieszczamy w miseczce


 
(jest wiele przepisów na peeling kawowy z wykorzystaniem fusów z kawy, ja zdecydowanie wole świeżą kawę, ponieważ jest twardsza i dodatkowa cudownie poprawia krążenie masowanego ciała. I ten zapach…. Ehh…..)

Zatem bierzemy się do dzieła!

Taką miksturę dokładnie mieszamy, nakładamy na zwilżone wodą ciało i masujemy... Następnie zmywamy za pomocą żelu do kąpieli. Skóra po takim zabiegu jest jędrna, delikatna jak aksamit i świetnie przygotowana na przyjęcie balsamu do ciała, który wchłania się rewelacyjnie.



P.S. Pomaga w walce z cellulitem ;)


Justyna










wtorek, 4 marca 2014

Agent Zero Shine - Benefit



NOWY niewidoczny puder kontrolujący świecenie się, natychmiast matuje cerę i pomaga zmniejszyć widoczność rozszerzonychporów.
Łączy się z POREfessional – balsamem redukującym widoczność porów – w misji o fantastycznie gładką skórę. Pory i świecenie się nie mają najmniejszych szans!


 

 Wszyscy dobrze znamy starszą siostrę The PoreFessional firmy Benefit.
Dziś chciałabym przedstawić Wam najnowszy produkt 
The PoreFessional "Zero Shine" -  baza zwężająca pory + puder zapobiegający świeceniu się cery - czyli dwa w jednym.
Cena 149,00 zł / 7g

 Dzięki specjalnie zaprojektowanemu opakowaniu „wszystko-w-jednym” z kubeczkiem na puder i wykręcanym pędzelkiem, aplikacja wydaje się prosta, aczkolwiek uważam, że pędzelek w tym opakowaniu jest zbędny i w znaczącym stopniu wpływa negatywnie na pojemność produktu.



Kolor proszku jest uniwersalny, więc może być używany przez każdego.
Szybko się rozprowadza, a efekt zauważalny jest natychmiast po zastosowaniu.

 Na poniższym zdjęciu, możecie zobaczyć jego zastosowanie. Moje pory są rozszerzone, ale uważam ze w minimalnym stopniu, dlatego produkt świetnie poradził sobie z ich niwelowaniem.
(zachęcam do powiększenia obrazu)



Mój rodzaj cery określiłabym jako wrażliwa idąca w kierunku mieszanej, dlatego gdy rano zrobię makijaż, to w późnyh godzinach popołudniowych moja strefa "T" zaczyna się świecić.

Uważam, że ten produkt świetnie sprawdzi się w kontakcie z tłustą cerą.
Kosmetyk nałożony rano (pędzlem lub puszkiem metodą wklepującą) trzyma naszą skórę w "ryzach" przez cały dzień. Nic się nie waży, nie świeci - a najważniejsze, że nasze pory nie są w ogóle widoczne.
Potwierdziły to również moje klientki, więc to jeszcze bardziej utwierdziło mnie w mojej opinii. 

Tym samym muszę potwierdzić, że jest to bardzo dobry agent do zadań specjalnych :)


Teraz trochę minusów... 
Jak już wspomniałam muszę się przyczepić do opakowania oraz pędzelka, który jest dołączony do zestawu.
Właśnie przez ten pędzelek opakowanie jest większe i na pierwszy rzut oka wydaję się, że produktu jest dużo. Pędzelek uważam za totalny niewypał, bo nie dość, że jest strasznie szorstki, to przez jego spory kształt nie rozprowadzimy dobrze produktu, tak aby wcisnąć go w nasze pory (dlatego ja używam zwykłego pędzelka do cieni).

Tym samym muszę doczepić się do ceny, bo kwota 149 zł za produkt o poj. 7g to zdecydowanie za dużo!

 (zwykłą bazę niwelującą pory, tej samej firmy dostaniemy w takiej samej cenie lecz o pojemności 22ml ehh...)



Zainteresowanych odsyłam na dni promocji (-20%) jakie organizuje Sephora raz na jakiś czas, lub do kupienia z rabatem -40% jeśli macie jakąś znajomą która pracuje w Sephora.


Mam nadzieję, że ta recenzja zobrazowała Wam nieco właściwości tego produktu.



Makijażowo